Kanonizacja Jana Pawła II to wydarzenie planetarne
i jest to przedstawienie najlepszego wzoru do naśladowania mającego
rzeczywistość nadprzyrodzoną. Święty to przecież osoba, która pozostawiła po
sobie złotą kartę w Kościele i jest czczona przez wszystkich w jego
zgromadzeniu. Świętość w Kościele działa uniwersalnie, powszechnie i żadne
wydarzenie ziemskie nie jest w stanie jej podważyć. Święci są niedoścignięci
przez zwykłych śmiertelników. Koncepcja
nieśmiertelnej duszy na pierwsze miejsce wysunęła teorię zbawienia
indywidualnego, przechodząc następnie do koncepcji zbawienia grupowego. Kościół
rzymskokatolicki opracował doktrynę społeczną, która ma być zgodna z „wolą
Bożą”, gdzie zostały określone prawa osoby ludzkiej mające wypływać z praw
obywatelskich. Jest to spojrzenie totalitarne, które się odradza w ideologii
Kościoła. Historia pokazuje, że pod wpływem hierarchii kościelnej nastąpił rozwój kultury materialnej i
masowej bez inspiracji religijnej, a nawet wbrew niej. Chrześcijanie muszą się
godzić z taką wizją świata, jaką przedstawia papież. Myśl mityczna nie jest
ograniczona przez zdarzenia historyczne i doświadczenia naukowe. Myślenie
abstrakcyjne jest ciągle obecne w umysłach ludzi Kościoła rozwijając
równorzędne sposoby poznania, które zniekształcają rzeczywistość biblijną. Religijne
teorie człowieka w dziejach religii dają wiele rozwiązań, najczęściej niestety fantastycznych.
Człowiek ze swoją zdolnością nabywania wiedzy wyróżnia się ze świata zwierząt,
między innymi możliwością refleksji, charakterystyczną dla poznania rozumowego.
Dzięki temu zdolny jest do budowania sądów rozstrzygających czy dana informacja
jest prawdziwa czy fałszywa. Oba te pojęcia należą do
kategorii pojęć pierwotnych, których
znaczenie raczej się wyczuwa, zaś znacznie trudniej ustalić ich definicję dla
całej światowej opinii publicznej. Ustaleni „święci” mimo to prowadzą Kościół jako pośrednicy między żywymi a
zmarłymi i przez to rozwija się jego struktura we właściwym kierunku. Proces
kanonizacyjny „świętego” przebiega według ustalonych reguł, badaniu
heroiczności cnót zmarłego. Bardzo
ważnym jest, aby święty dokonał cudu, jak założyciel Kościoła Jezus
Chrystus. Trzeba wyraźnie stwierdzić, że świadkami naocznych cudów Jezusa były klasy niewykształconych ludzi, które
przypatrywały się Jego publicznym czynom, wydając wyrok, jaki uważali za
stosowny. Prawdziwość wiary chrześcijańskiej opiera się na prawdziwości tych cudów. Zastanawiające jest, że Jan Paweł II
podczas swojego długiego pontyfikat dokonał tylko dwóch „cudów” uznanych przez Kościół. Jedną z uzdrowionych była
długonoga mieszkanka Kostaryki Floribeth Mora lubiąca chodzić w wysokich
szpilkach, która oglądała transmisję z uroczystości beatyfikacyjnej Jana Pawła
II i kilka godzin później usłyszała w języku ojczystym: „Nie lękaj się! Wstań!”. Podobnie usłyszał mąż, co może świadczyć, że mężczyźni lubią
kobiety w rajstopach na wysokich obcasach. Rajstopy
są równie łatwe do naciągnięcia jak publiczność, szczególnie, gdy rozum śpi. Dramat
rozegrał się w kwietniu 2011 roku i od tego czasu Pani z Kostaryki zaczęła
zbawiać świat lansując świętych.
W
cudach dokonywanych przez świętych, nigdzie nie słyszymy o wprowadzaniu chorych
w stan hipnozy, lub o poprzednim porozumiewaniu się z chorymi. Obecnie można za
pomocą magnetyzmu, hipnozy itp. leczyć choroby i inne zjawiska wywoływać, które
uchodzą za cuda. Jan Paweł II nie używał takich środków i zabiegów potrzebnych
przy leczeniu. Te uzdrowienia dokonały się nagle, tak, że sugestia bywa
wykluczona, a nawet jest niemożliwa. Wszyscy ludzie stwierdzają wiarę swą w
możliwość cudów, albowiem, modląc się do swych bóstw i prosząc je o odwrócenie
nieszczęść, objawiają w ten sposób przekonanie swe o tym, że Bóg nie jest wobec
praw natury bezsilny, lecz może w ich działalność wkraczać. Najważniejsze cechą
każdego cudu jest to, że przewyższa siły natury i wymaga bezpośredniego
wkroczenia Boga w porządek natury. Istnienie Boga w tym przypadku jest rzeczą
tak oczywistą, że trudno uważać za rozumnego człowieka, który by temu
zaprzeczył.
Wynika
z tego, że papież nie miał daru „uzdrawiania” ludzi, lecz dar modlitwy – i miał
gorącą linię z Jezusem Chrystusem i Jego Matką Maryją. Święci posiadający taką
moc, odpędzają nieprzyjaciół (heretyków) od Kościoła i przyczyniają się do
wywyższenia katolickiej wiary. Jan Paweł II jako „Najwyższy Kapłan” w Kościele
stanowi „świętość”, bo jest następcą Jezusa Chrystusa na ziemi i trudno się z
tym nie zgodzić z punktu widzenia każdego katolika. Kanonizacja w Rzymie była
imprezą medialną, którą transmitowała telewizja i komentowało radio.
Kanonizacja Jana XXIII i Jana Pawła II jest świadectwem niezwykle zręcznego
posunięcia papieża Franciszka, ponieważ mówi nam o strategii Kościoła
katolickiego i zjawisku inflacji
kanonizacji, przez co kanonizacja Jana Pawła II uzyskała zdecydowanie węższy
wymiar. Papież Franciszek nie powiedział, że papieże powinni być jak Jan Paweł
II, tylko, że przede wszystkim powinni być jak Jan XXIII. Sam Franciszek przyznał w jednym z wywiadów, że poważnie
zastanawiał się, czy nie powinien był przyjąć imienia Jana XXIV. Równoczesna
kanonizacja dwóch papieży jest deklaracją intencji i ścierających się poglądów
sług Kościoła. Papież Franciszek postąpił niezwykle zręcznie, ponieważ nikt nie
może go za to skrytykować. Jego przesłanie brzmi: Jestem za santo subito
(święty natychmiast), czego chciało wielu Polaków, podziwiających Jana Pawła II
za siłę wiary, dokonania, życie i cierpienie, które akceptowało kulturę dość
groteskowego patosu. Ale opowiadam się za drogą Jana XXIII, a więc za programem
Soboru Watykańskiego II i za realizacją reform soborowych. Te dwa bieguny
określają napięcia a także charakter kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II,
który powstał w wyniku układów sił w Watykanie. Chodzi przecież o uhonorowanie
dwóch skrajnie różnych osobistości i sposobów sprawowania posługi Piotrowej!
Papież Franciszek mimo różnic dokonał automatycznej kanonizacji rozwiązując
konflikt. W tym należy widzieć także jego dalszy program działania w Kościele.
Katolicyzm w pierwotnym greckim znaczeniu oznacza jak wiadomo „powszechność”
lub „uniwersalność”.
W polskich
mediach, które prowadziły transmisję z Watykanu mówiono o roli, jaką odegrał
Jan Paweł II w umocnieniu centralizmu watykańskiego i zbliżeniu do zwykłych
ludzi, udziale w licznych pielgrzymkach. Informowano też o jego zasługach w
zwalczaniu i obaleniu komunizmu i urzeczywistnieniu idei jedności europejskiej.
Według komentatorów cały pontyfikat Jana Pawła II – to jeden wielki „cud”,
który zmienił system polityczny na świecie. Zakrojona dyskusja w radio i
telewizji prowadziła do konkluzji zasadniczej i wysoce niepokojącej,
dyscyplinując masy katolików, które są posłuszne ziemskim panom (papieżom). To nie papież Jan Paweł II spowodował
przełom w myśleniu ludzi. Wszyscy znamy bajkę o skoku przez mur i upadku komunizmu za żelazną kurtyną, który
tłamsił wolność jednostki. Walka z reżimem komunistycznym w Polsce była
podsycana przez opozycjonistów, głównie
pochodzenia żydowskiego, którzy dążyli do przejęcia władzy i sprzeciwili
się polityce rządu, który łamał prawa ludzi pracy. Nikt nie opisał jeszcze
swoistej hybrydy powstałej ze
skrzyżowania nowej fanfaronady szlacheckiej i starej komunistycznej. Nowa klasa
panująca w Polsce jest warstwą nowego społeczeństwa wyłaniającego się ze
społecznej masy upadłościowej przeszłości – wszelkiej przeszłości i tej
komunistycznej i tej przedkomunistycznej. Wyższe warstwy inteligencji,
intelektualiści, grupy niegdyś przewodzące inteligencji, po 1989 roku zajęły
szybko dobre miejsca w społecznej hierarchii i przeistoczyły się w „nowych
profesjonalistów”. Dzisiaj coraz bardziej umyka świadomość, jakich realnych
szkód duża część z nich wyrządziła polskiej
humanistyce i poszczególnym ludziom. Obecna klasa panująca nie ma w swojej
wizji miejsca dla klasy średniej, ani zbiorowo zbliżającej się nowej
indywidualnej rekrutacji. Dzisiaj w Polsce o klasie średniej myśli się często w
kategoriach eschatologicznych, jednak z nadzieją, że prawdziwe odrodzenie się
polskiego społeczeństwa nastąpi wraz z rozwojem klasy średniej, która wyłoni
się w naturalnym procesie selekcyjnym. Pojęcie klasy średniej jest pojęciem
historycznym odnoszącym się do współczesnych społeczeństw kapitalistycznych i
do sporu teoretyczno – ideologicznego zapoczątkowanego przez Manifest
komunistyczny Marksa i Engelsa. Jak wiadomo Marks i Engels stwierdzili, że
dalszy rozwój kapitalizmu doprowadzi do polaryzacji społeczeństwa
kapitalistycznego tj. do zaniku grup pośrednich
między burżuazją a proletariatem. Nowi kapitaliści z pewnością nie uznają
ograniczeń i szybko zmierzą w kierunku totalitarnym. Nie na darmo Karol Marks
twierdził, ze zbudowanie zdrowej demokracji jest nieodzownym warunkiem każdego
społeczeństwa.
Ludzie
w krajach socjalistycznych domagali się demokracji, to prawda, ale na pewno nie
chcieli dzikiego kapitalizmu, oligarchów, braku świadczeń socjalnych, czy
pracy. Kapitalizm nie spełnił pokładanych w nim nadziei, bo zawiera w sobie najbardziej pierwotną formę
zwierzęcości. Kapitalizm nie jest ustrojem wysoce moralnym, bo jest oparty na
zasadzie życia na cudzy rachunek. Ten ustrój rodzi ubóstwo i bezrobocie, a jego
podstawy moralne ulegają ustawicznej korozji. Demokracja budowana na
relatywizmie musi się wcześniej czy później załamać, ponieważ nie jest możliwe
moralne życie klasy rządzącej. Ani
marksizm ani kapitalizm nie przyczyniają się do sprawiedliwości społecznej.
Ludzkość stoi zatem na progu wielkiego przełomu. W miejsce klasowego społeczeństwa
musi pojawić się bezklasowe,
zapewniające w ten sposób wszystkim przyszły wszechstronny, sprawiedliwy
rozwój. Dobrobyt elit w państwie kapitalistycznym budowany na wyzysku klas
niższych, to kapitalizm katastroficzny, bowiem zrywa się umowę społeczną z
biednymi ludźmi. W kapitalizmie słychać stale krzyk wielkich mas, których
pragnienia nie zostały spełnione.
O
Janie Pawle II w czasie transmisji telewizyjnej wypowiadano się bardzo
pozytywnie próbując świadomie przykryć kompromitującą niedorzeczność katolickiej propagandy przybierającej postać
żałosnej karykatury. Wypowiedziano wiele pięknych i sensownych zdań, które zrobiły
wrażenie na odbiorcach i miały wpływ na takie same postrzeganie otaczającej
rzeczywistość. Wśród przybyłych z całego świata pielgrzymów na kanonizację
stale słychać było na ulicach Wiecznego Miasta język polski. Dziesiątki tysięcy
ludzi zaparkowało wzdłuż Tybru samochody z biało-czerwonymi flagami. Mówiono, nie lękajcie się otworzyć na oścież
drzwi do świętość namiestnikowi Chrystusa na ziemi. Głównym przesłaniem było,
że Jana Pawła II nie wolno oderwać
od Boga (Jezusa Chrystusa) i że całe życie prowadził go Duch św. Społeczeństwo
zebrane na placu św. Piotra było w swej masie głównie katolickie, które bardzo uwielbia
lansować świętych. Politeizm był i jest głęboko zakorzeniony w świadomości
wszystkich ludów, a jego ślady widoczne są w naszych czasach. Z całą pewnością
wśród zebranych byli nieliczni, którzy nie czuli się dobrze w towarzystwie
ludzi, gloryfikujących swoich świętych. Dysfunkcja społeczna prowadziła do aktu
przemocy i patologicznego kształtowania się relacji psychicznych między
zebranymi, tak, że zaczęły budzić się demony tkwiące w grzesznej (przeciwstawne
Boskiej) naturze człowieka.
Przed
kwietniową kanonizacją Jana XXIII i Jana Pawła II w Watykanie powtarzano, że
powinno być to wyłącznie wydarzenie duchowe i modlitewne, a nie okazja do
hucznego pokazu światowego życia z udziałem polityków, biznesmenów,
arystokracji, gwiazd show biznesu, aby nie ucierpiał wizerunek Stolicy Apostolskiej.
Inteligencja na Zachodzie Europy
powstała w wyniku ewolucji kapitalizmu, który przydatność ludzi określa w
kategoriach ekonomicznych, a miejsce w hierarchii wyznaczają umiejętności i
status po przodkach. Wiadomo, że VIP-y
mogą śmiało realizować swoje zamiary w odseparowanych od setek tysięcy ludzi
przyjęciach, gdzie promują swój wizerunek, co wynika z ich kreatywności i
snobizmu. Trudno jest zwykłym obywatelom zrozumieć ludzi, którzy sprawują
władzę nad światem. Na pozór niczego im nie brakuje, więc poszukują realizacji
swoich marzeń w odosobnieniu, bojąc się gniewu zwykłych ludzi. Panujące klasy
tworzą w społeczeństwie antagonizmy klasowe, argumentując swoje postępowanie wartościami
moralnymi i wyższością celów. Występują w roli psychoterapeuty z walerianą
zamiast oddać, choć część swego bogactwa biednym ludziom. Nie da się zbudować sprawiedliwego
świata ignorując rzeczywistość bliźnich. W populacji (stadzie) obowiązuje hierarchia, która jest pod specjalnym nadzorem
z dala od podwładnych. Hierarchiczność oparta jest na zasadzie wielkości
organizacji stosunków społecznych w państwie i oderwania od stopnia świadomości
społeczeństwa. Władcy niepokoją się, czy na tym świecie wieść będą godne życie
i za wszelką cenę chcą wywrzeć piętno na tym świecie. Biedni ludzie ich nie
interesują i nie są na liście priorytetów. Wielcy tego świata nie podzielą się
bogactwem z biednymi, którzy nie posiadają nic, a po tym, jak państwo opiekuje
się najbiedniejszymi poznaje się rządzących ludzi. Rządzący w ogóle nie mają wyrzutów sumienia, chociaż czynią zło
pod przykrywką pobożności i żyją z pracy prostych ludzi. Klasa rządząca, która
kieruje poczynaniami klasy pracującej, traktuje ją jak każdy inny towar,
próbując nią zawładnąć, dając się jej rozwijać tylko po kosztach reprodukcji niewolniczej siły roboczej. Kapitalistyczna
doktryna wyjaśnia mechanizmy rządzące światem i proponuje własne, oryginalne
metody budowania społeczeństwa.
Watykan jest organizacją, której służą:
globalne elity, które jako
organizacje polityczne posiadają realną władzę, masoneria wysokich stopni, która dąży do zmian człowieka i
społeczeństwa według zasad uznanych przez masonów za ważne i tajne stowarzyszenia, które chcą
osiągnąć władzę nad człowiekiem, przez co świat staje się coraz bardziej
nieludzki. Stolicy Apostolskiej są potrzebni nie jako obrońcy wiary, lecz jako
zakładnicy w celu osiągnięcia określonych korzyści. Kościół istnieje, nie po to
by służyć jakiemukolwiek ustrojowi – nawet temu najmniej złemu, instytucji
chodzi o pełną autonomię, ponieważ
ma własne cele. Kościół od samego początku istnienia składał deklaracje o
budowie sprawiedliwego świata. Dzisiaj Watykan przypomina przedsiębiorstwo,
które za główny cel stawia sobie gromadzenie pieniędzy, przy minimalnych
nakładach pracy umysłowej i fizycznej. Kościół uważa się za
filantropa, który udziela bezinteresownej
pomocy duchowej i finansowej potrzebującym. Kosmopolityzm (Kościoła) oddziałuje
na ziemską rzeczywistość, zawężając pole naszych marzeń pod kątem zgodności
ducha wiary z duchem demokracji. Watykan stał się częścią świata uniwersalnego
i nowoczesnego mającego klucze do „królestwa niebieskiego” przez poddanie się
woli Bożej (Jezusa Chrystusa). Religia chrześcijańska opiera się na myśli, że „Zbawca”, który wstąpił do nieba
niebawem powróci na ziemię.
Klasycznym przykładem religii narodowej jest religia starożytnej Grecji.
Była to politeistyczna forma religii, w której zachowały się w małym stopniu
wierzenia pierwotne. Pojęcie herosa ze starożytnej Grecji nie jest ograniczone
tylko do kręgu tej kultury. Praktycznie we wszystkich kręgach kulturowych na
całej Ziemi obecna jest postać herosa
kulturowego. Mimo zbieżnej biografii i podobnego (lub takiego samego) kultu
za życia i po śmierci, zdecydowanie odmieniony jest etyczny aspekt obydwu tych
postaci. Heros kulturowy podejmując za życia swoje działania ma na celu przede
wszystkim dobro całej społeczności, przez co praktycznie każda kultura ma swego
własnego bohatera, Postać herosa kulturowego charakterystyczna jest dla
początkowych okresów formowania się społeczności (państw). Heros jest często
odpowiedzialny za budowanie podstaw danej części społeczności (cywilizacji). Pierwotnym momentem, w
którym rozpoczyna się proces tworzenia postaci herosa jest moment narodzin.
Najważniejszym elementem tworzącym postać herosa jest jego pochodzenie,
przeważnie jest to potomek Boga i
wtedy konieczne jest ukrycie informacji o tym, kto jest prawdziwym ojcem. Okres dzieciństwa herosa kończy się wraz z
rozpoczęciem się okresu dorastania i dojrzewania, które przybiera
przyśpieszonego tempa. Najważniejszym wydarzeniem w biografii każdego herosa
kulturowego jest przejście przez proces inicjacji. Właściwy proces inicjacji
kulminuje się w ostatnich momentach życia na ziemi; inicjacyjna śmierć i zmartwychwstanie, co stanowi klucz do bycia odmiennym człowiekiem
(bogiem). W społecznościach tradycyjnych rolę czynnika sprawczego odgrywa sam
Bóg. Jedną z najważniejszych cech odróżniających herosów od „zwykłych”
bohaterów jest wyjątkowość ich misji. Głównym motywem działania wybrańców Boga
jest ratowanie ludzi i świata przed zagładą. Ostatnim elementem biografii
herosa odróżniającego go od przeciętych ludzi jest motyw jego śmierci, W
przypadku klasycznych herosów ich śmierć jest wielkim wydarzeniem i jest pamiątką
zwycięstwa nad śmiercią. Nie jest to,
więc zwykła śmierć, jest to śmierć poprzedzona wielkimi znakami lub znacznymi
czynami. Śmierć herosa jest wyjątkowa, zaś jeszcze bardziej wyjątkowe jest to,
co dzieje się po jego śmierci. Miejsca, w których został pochowany stają się sanktuariami, pielgrzymują tam wyznawcy, zdarzają się cuda etr. Bohater żyje, więc po śmierci
i jest to żywot równie (a kto wie czy nie bardziej) chwalebny jak za swego
ziemskiego żywota. Rozważania dotyczące śmierci herosa można podsumować krótko
– bohater nie umiera nigdy, ponieważ
zostały przekazane mity i legendy następnym pokoleniom. Na takiej
świadomość historycznej oparta jest ludzka egzystencja, która tworzy aktualny
byt i otaczający nas społeczny świat. Dlatego rodzi się pytanie: czy potrafimy,
czy jesteśmy w stanie wiernie odtworzyć wiedzę historyczną o tym, co było, w
całej złożoności prawdą tego wydarzenia. Na zjawiska herosa kulturowego trzeba patrzeć negatywnie, ponieważ
trudno nam zachować obiektywizm. Wątpliwości związane są z fałszywym
pojmowaniem i przedstawianiem procesów inicjacyjnych oraz roli herosa
kulturowego w społeczeństwie.
Neopogaństwo odwołuje się do etnicznej
religii, powstałej współcześnie,
całkowicie bez podstaw (nie sięga do wierzeń etnicznych, pierwotnych), jako
politeizm (wielobóstwo), który nakazuje oddawanie czci przedmiotom nieożywionym. Jednostka jest podporządkowana nadrzędnym celom gatunku w swoim postępowaniu
ma się kierować tylko i wyłącznie prawami grupy, nie zaś jakąkolwiek racją
indywidualną. Ponieważ rozum człowieka nie ma bezpośredniego pojęcia Boga
usiłuje dojść do niego droga pośrednią, tzn. przez porównanie z przedmiotami stworzenia i urabia
sobie pojęcia o poszczególnych przymiotach (bożkach). Światem nie
może rządzić narzucona ludzka moralność bez ograniczeń i kultura bez „sacrum”. W Europie nie widać poważnej
alternatywy dla katolicyzmu,
który powstał wczesnoklasowym zorganizowanym państwie i lokuje się w ludzkim
racjonalizmie w wyniku rozwoju myślenia abstrakcyjnego. Ludzkie zjawiska
psychiczne muszą mieć swój podmiot i
nie mogą istnieć bez swego punktu
oparcia, czyli bez podmiotu. Podmiotem, do którego powinniśmy odnosimy wszystkie
nasze czynności psychiczne jest nasze „Ja”,
czyli nasza jaźń, która mówi, że monoteizm
jest dawniejszy od politeizmu. Ta
jaźń nasza nie jest przemijającym zjawiskiem jak np. poszczególna myśl ludzka
lub zmiana, lecz jest świadkiem naszej osobistej świadomości. Z dowodów
istnienia Boga wynika, że Bóg jest stwórcą i najwyższym Panem wszechrzeczy i że
powinien być od swych stworzeń rozumnych za takiego uznany. Organem wyobraźni
jest mózg; im jest doskonalszy, tym
lepiej pomaga rozumowi przez objawioną religię poznać Boga. Bóg Ojciec objawił się w epoce Starego
Testamentu jako Bóg Izraela, Stwórca, Obrońca i Zbawca. Dlatego bóg egipski Amon nie wywarł wrażenia na
Mojżeszu, ponieważ przywódca wyjścia z Egiptu wiedział, że jest politeizmem
(religie politeistyczne opierają się na kategorii bóstwa). Monoteizm jest
zjawiskiem bardzo rzadkim w historii religii.
Stary Zakon nazywa Boga hebrajskiego słowem JAHWE, które w języku polskim znaczy „istniejący”, czyli „Jam jest”. Tym imieniem sam Bóg nazwał
siebie, kiedy wysłał Mojżesza do Żydów, aby ich wyprowadzić z niewoli egipskiej
(zob. Wj 3,13-14). Ten Bóg ocalił Hebrajczyków
od zniszczenia. Najwyższa Istota, objawiła się tylko jednej grupie ludzi o
specyficznie etnicznym, rasowym i politycznym pochodzeniu. „Jam jest” oznacza, ze inne bóstwa na
świecie mogą być lub nie być. Bóg Starego Testamentu jest istotą
nadziemską i odrębną od cywilizacji ziemskiej, istnieje w świadomości wybranych
przez podobieństwo między Stwórcą a stworzeniem. Wczytując się bliżej w księgi
święte (jako dokumenty historyczne)
przekonujemy się, że Bóg nie tylko raz objawił się ludziom, ale częściej i
stopniowo odkrywał przed nimi tajemnice prawdy. Wszyscy prorocy hebrajscy mają
zaszczepioną wiarę i naród, do którego skierowane jest przesłanie. Na praojca „ludu
wybranego” Bóg Starego Testamentu powołał Abrahama
(z rodu długowiecznych Setytów)
pochodzącego z miasta Ur w Chaldei. Abraham dowiódł swojej wiary w Boga „El” oraz posłuszeństwa wobec Niego.
Dlatego Bóg zawarł przymierze z Abrahamem i jego synem Izaakiem. Bóg wybrał Abrahama i jego potomków od Izaaka, aby nieśli imię ich Boga innym narodom. Bóg
Starego Testamentu zawczasu zaczął przysposabiać „wybrany ród ludzki” na
przyjście Zbawcy, który miał przyjść
dopiero po kilku tysiącach lat. On
zmiażdży skronie Moabu, a także czaszki wszystkich synów Seta (Lb 24,17). Bóg przez swoich wysłanników: patriarchów Abrahama, Mojżesza i proroków stopniowo przygotowuje ludzi na przyjście
Zbawcy, który objawi ludziom całokształt Boskiej religii. Oczekiwanie Mesjasza
jest nicią przewodnią całej historii Starego Zakonu – a tęsknota za Zbawicielem
jest najbardziej charakterystyczną cechą proroków Izraela. Naród żydowski jest
jednym wyznawcą judaizmu, pierwszej religii monoteistycznej, którą onegdaj
przyjął Abraham, praojciec narodu żydowskiego. Trzon ideologii judaizmu zawiera
Tora, która została częściowo wymyślona podczas tzw. niewoli babilońskiej,
przez kapłanów żydowskich. Zawiera
ona „strzępy”, pojedynczych legend i mitów. Istotnym wymyślonym elementem Tory
było rzekome ustanowienie z woli JAHWE dziedzicznej kasty kapłanów sprawujących
posługę w Świątyni Jerozolimskiej. Torę napisały elity żydowskie (określenie
Żyd pochodzi od imienia Juda, czyli Jehudi
– czwartego syna Jakuba), które przypisały sobie rzekome „wybraństwo” nie sięgając w „genealogię
biblijną”. W ten sposób powstała koncepcja „zbawienia” całego narodu
żydowskiego. Wszyscy wyznawcy judaizmu uwierzyli w „wybraństwo”, choć według proroków wybrana jest
tylko określona mała grupa ludzi. Prorocy nazywają ją „Resztą”. Prorok Micheasz
pisał: A ty Betlejem Efrata, najmniejsze
jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku
do dni wieczności (Mi 5, 1-2). Król – Mesjasz według proroctw Micheasza,
stanie na czele „Reszty” Izraela,
która „nie jest potęgą polityczną, lecz grupą wiernych, wybranych i
prowadzonych przez Boga, praktykujących sprawiedliwość, miłość i pełną pokory
wiarę”. Prorok Starego Zakonu Izajasz podaje
więcej szczegółów na temat Mesjasza w
swojej księdze: Pozna go cały naród: Efraimczycy i mieszkańcy Samarii, w dumie i hardości swego serca
mówiący (Iz 9,8). On wstąpi na tron Dawida w Izraelu (Iz 9,6). Pomazaniec w
czasach mesjańskich będzie pochodzić z jednego z pni rodu Jessego (Iz 11,1).
Między Mesjaszem a Dawidem będzie duże pokrewieństwo, lecz
Mesjasz będzie pochodzić z innego pnia rodu Jessego. Jzajasz przepowiedział też
w swoim piśmie, że Mesjasza i jego lud obroni sam Bóg (Iz 25, 6-9).
Miasto Samaria było drugą (lub trzecią) stolicą północnego królestwa Izrael.
Stwierdzenia proroków, które mówią o Efraimie
(syn Józefa i Asenat urodzony w Egipcie)
wskazują na starożytne początki dynastii
Dawidowej, z której ma przyjść Mesjasz tutaj zapowiadany. Dzisiaj Samarytanie
są potomkami mieszkańców starożytnej Samarii. Do dziś z punktu widzenia
ortodoksyjnego judaizmu nie jest jasne, czy Samarytanie są Żydami, którzy wyłączyli się ze wspólnoty,
czy też nie-Żydami. Sami Samarytanie mówią, że nigdy nie świętowali z Żydami w
Jerozolimie. Według samych Samarytan ich nazwa oznacza w najstarszej wersji
hebrajskiego – „wiernych i czcicieli”, a oni sami są potomkami 10 plemion
Izraela (zamieszkiwali one terytorium Samarii),
głównie pokolenia Efraima, i
mówią, że ich grupa istniała już w czasach Mojżesza. Betlejem Efrata (Efron) po podziale pierwotnego państwa
Izrael w 928 roku p.n.e., na Królestwo Południowe (Judę) znalazło się w Królestwie Północnym, zwanym odtąd „Izraelem”. Dawid, który był synem
Efratejczyka imieniem Jesse, mówił o Mesjaszu, że „będzie kapłanem według
obrządku Melchizedecha” (Ps 109). Tajemniczy król Szalemu, zapewne późniejszej
Jerozolimy i w jednej osobie kapłan
Boga prawdziwego, jest typem osoby żyjącej w czasach ostatecznych. Dziś
pozostało kilkuset Samarytan, którzy wiodą niepewny żywot między zwaśnionymi
społecznościami Izraela. Samarytanie zdaniem ortodoksyjnych Żydów są gorszymi
wyznawcami judaizmu. Góra Garizim po
dziś dzień pozostaje centrum kultu Samarytan. Samarytanie trzy razy do roku
pielgrzymują na Garizim: w czasie świąt Massot, Szawuot i Sukkot. W trakcie
tych pielgrzymek spotyka się tam cała ich wspólnota. Są one pamiątką wyjścia z
Egiptu i czterdziestoletniej wędrówki do Ziemi Obiecanej. W wigilię święta
samarytańskiej Paschy Samarytanie nadal składają tam w ofierze owce w olbrzymim piecu, który znajduje się w pobliżu
szczytu góry. Rytuał bierze się stąd, ze Samarytanie odczytują prawa Mojżeszowe
w sposób dosłowny, ale pozostają na uboczu
głównego nurtu judaizmu, który dawno zarzucił tę ceremonię. Jeżeli ma się
trwały fundament religijny
nie odejdzie się daleko od Boga Starego Testamentu, ponieważ ma się religię
przyrodzoną odziedziczoną po przodkach. Zdaniem Samarytan w czasach
ostatecznych z góry Garizim będzie sprawiedliwie rządzić i panować na światem
samarytański Mesjasz Taheb, prorok na wzór Mojżesza. Nie są to przekonania
teoretyczne, ale empiryczne, przekazane mentalnie przez całość grupy
społecznej. Mesjasz będzie składać kultowe ofiary całopalne oraz biesiadne. Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie
pochodzić z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem? (J 7,42).
Jezus
według Ewangelii synoptycznych
urodził się w Betlejem judzkim,
położonym 8 km od Jerozolimy i nie sprawował funkcji kapłańskiej, co było
wyrazem okazywania należnej czci Bogu Ojcu. Wspólnota Kościoła chrześcijańskiego
jest jednak przekonana, że w Jezusie Chrystusie Bóg wypełnia doskonale swe
plany ujawnione w Starym i Nowym Testamencie. Nowy Testament bywa nazywany
„Nowym Przymierzem”, ponieważ chrześcijanie wierzą, że Jezus Chrystus jest
spełnieniem obietnicy Starego Testamentu (czyli hebrajskiej Biblii). Według mnie Ewangeliści są
bardzo dyskretni w sprawie poczęcia Jezusa, pisząc w Ewangeliach, że został
poczęty z „Ducha Świętego”. Pojawia się też pytanie o wypełnienie zapowiedzi
dotyczących kapłaństwa. Jezus Chrystus
nie był kapłanem w pojęciu Starego Testamentu. Porównując powyższe
szczegóły, które nam Ewangelie przekazały o Chrystusie, z tym, co prorocy przepowiedzieli
o Mesjaszu, widzimy najzupełniejszą
niezgodność. Wielkim niebezpieczeństwem dla współczesnej ludzkości
chrześcijańskiej jest iluzja, jakoby idea w Jezusie Chrystusie miał nadejść i
doczekać się spełnienia. To jak się wydaje jest głównym powodem do
prześladowania potomków Abrahama. W tym przypadku Samarytanie (od Efraima) są prześladowani nie tylko za wiarę, ale i
za pochodzenie.
To, co dzieje się w Kościele jest tragiczne,
ponieważ powstały tam ogniska degeneracji, które dają możliwość, by niektórzy
ludzie mogli przejrzeć na oczy. Religia katolicka chce kontrolować umysł
człowieka, aby pod wpływem strachu i zastraszania, ludzie posłusznie wykonywali
polecenia papieża i biskupów. Katolicy są winni
posłuszeństwa biskupom, ponieważ są następcami apostołów na ziemi. Jest to
istota ewangelizacji świata i świadectwo chrześcijańskiej niezłomności. Kościół
byłby wsparciem dla demokracji, gdyby był bardziej ewangeliczny, ponieważ
demokracja odwołuje się do wolności i godności człowieka, a wiec do wartości drogich
chrześcijaństwu. Pisma najważniejszych filozofów greckich i rzymskich pełne są
błędnych zasad w zakresie najważniejszych prawd religijno - obyczajowych. Nie
było między filozofami zgody w najważniejszych sprawach religijnych (np. o
nieśmiertelności duszy). Jeżeli życie
pozagrobowe nie istnieje, musimy swym życiem odpowiednio pokierować.
Religia osobista człowieka nie ograniczy się do znajomości teorii, ale wywrze
stosowny wpływ na praktyczną stronę życia, nie pogrąży się w bałwochwalstwie. Najlepszym tego
przykładem jest religia Greków i Rzymian i wyobrażenie o ich
zmartwychwstałym „Bogu Jezusie Chrystusie”, które posiadł ogół chrześcijan. Odzyskanie
zewnętrznej wolności szczególnie katolików pozostałaby bez wpływu na treść
duszpasterskiego przesłania Nowego Testamentu, na przekaz doktryny wiary, bo ta
się nie zmienia w zależności od ustrojów. Dlatego katolik zawsze winien
opowiadać się za wolnością przeciw zniewoleniu.
Dziś
Kościół katolicki reprezentuje pełne spektrum, nieomal wszystkie nurty
polityczne – od radykalnego liberalizmu do skrajnego konserwatyzmu. Kościół
stanowi monolit, a katolicy stanowią tak przygniatająca większość
społeczeństwa, że – gdy są jednomyślni w jakiejkolwiek kwestii – z ich opcją
żadna inna nie może konkurować, pomimo, że reprezentuje wysoce wątpliwą
teologię. Skoro Bóg Ojciec wyznaczył wybranemu
rodzajowi ludzkiemu cel nadprzyrodzony objawienie Boskie stało się dla
niego absolutnie potrzebne, czyli konieczne, mam tu na myśli ludzi wyjątkowych
obdarzonych szczególnymi przymiotami rozumu, ponieważ zwykły rozum napotyka na
wiele trudności w poznaniu prawd religii
przyrodzonej. Poznanie Boga drogą rozumowania jest dostępne dla
niewielu, przez nabycie niezbędnych prawd religijnych. Bóg może własnej
znajomości rzeczy przyszłych udzielić ludziom; wiemy, że udzielał jej prorokom,
którzy widzieli rzeczy przyszłe np. ukazanie
się gwiazdy nadzwyczajnej (Ap 2,28). Z pewnością nadejdzie noc komety i
spadnie deszcz meteorów. I nie dowiesz się już z mediów, kto przeżył a kto
zginął. Pisarze ksiąg Biblii sami mówią, że są natchnione przez Boga. Prawdziwe
proroctwo może tylko od Boga pochodzić (albo od człowieka, przez którego Bóg
przyszłość objawia) i zawsze jest możliwe jego spełnienie – albowiem odnosi się
ono do tych wypadków, które żadnym stworzonym rozumem nie dadzą się
przepowiedzieć.
Chrześcijaństwo
występuje przeciwko rozumowi i największej Tajemnicy
biblijnej (ukrytej historii rasy
ludzkiej) stanowiąc zagrożenie dla kultury i osobistych przekonań
racjonalisty, który ma możliwość rozstrzygnięcia prowadzonych sporów
światopoglądowych na poziomie intelektualnych analiz. Od intelektualisty mamy
prawo oczekiwać krytycznej i wyważonej oceny zjawisk, które przez przeciętnych
zjadaczy chleba są w sposób uproszczony czy naiwny przyjmowane. Postawa
katolika stanowi karykaturalne odejście od racjonalnej myśli, której otwartość
na krytycyzm stanowi warunek konieczny dochodzenia do prawdy. Kościół stał się
szpitalem dla grzeszników, którzy uważają, że za pomocą egzorcyzmu pozbywają
się grzechów. Kościół katolicki jest bardzo bogatą i wpływową instytucją, która
może przyjmować „swoich pacjentów”. Celebryci, którzy byli zaproszeni na
kanonizację do Rzymu na plac św. Piotra,
ze względu na możliwość szybkiego oddziaływania na społeczeństwo klaskali i
zostali wykorzystani w działaniach
marketingowych, chociaż wielu z nich do końca nie wiedziało, w jakiej
imprezie bierze udział, będąc pod jurysdykcją zebranych tam katolików. Cały
zebrany tłum miał oczy pełne łez, tak, że trudno było się zorientować czy to
jest już „raj” na ziemi, czy raczej
zbliżające się „piekło”.
Po niespodziewanej śmierci Jana Pawła I (wrzesień
1978) na czele Stolicy Apostolskiej stanął 58–letni
Karol Wojtyła, który przyjął imiona swojego poprzednika. Jan Paweł II
przypuszczalnie zapoznał się z orędziem
z Fatimy, wkrótce po swym wyborze na Papieża, jednak brak jest na ten temat
informacji. Kiedy w roku 1978 Karol Wojtyła został papieżem wielu katolików
przyjęło to z entuzjazmem i nadzieją na przyszłość. Spodziewano się, że papież
dokona przełomu, że spowoduje otwarcie się Kościoła do ludzi przez głoszenie prawdy biblijnej. Wiadomo
było, że biskup z Krakowa był „politycznie twardy, ale umiarkowany z teologicznego
punktu widzenia”. Jan Paweł II po wyborze na papieża został jednak na pozycji,
jaką zajmowali jego poprzednicy nie nadążając za współczesnością. Jan Paweł II
kontynuował tradycję Kościoła, która istniała przed nim i był wierny
Kościołowi, który stworzyli jego poprzednicy i nie różnił się niczym
szczególnym od swoich poprzedników. Jan Paweł II podczas swojego pontyfikatu
umiał się tylko posługiwać środkami przekazu (dla własnych potrzeb i Kościoła),
jak żaden z jego poprzedników. Papież posiadł siłę pauzy i kropki w swoich
wystąpieniach, był znakomitym aktorem, tą cechę uzyskał na zaawansowanym kursie aktorskim w Krakowie. Jan Paweł
II podczas całego swojego pontyfikatu był bezwzględnie zdyscyplinowany, przez
co przyciągał ludzi, kontrolował ich strach i dawał im nadzieję na przyszłość. Ludzie
ufają swoim przewodnikom duchowym, ponieważ znajduje się w ich przemyśleniach dużo
podświadomych i podprogowych przekazów. Człowiek z natury ma ograniczoną
wyobraźnię i pokłada nadzieję w autorytetach (mistykach), którzy prowadzą ludzi
do bezpośredniego spotkania z Bogiem już w życiu doczesnym. Katolicy uważają,
że Jan Paweł II jest osobą wyjątkową, która pojawia się na Ziemi bardzo rzadko,
raz na kilkanaście stuleci. Osoba taka jest posłańcem Boga, to przez nią Bóg
przemawia do swego ludu i przez niego daje wskazówki. Słowo „prorok” zwyczajnie kojarzy się nam z
człowiekiem, który przepowiada lub przewiduje przyszłość w sensie biblijnym.
Bycie prorokiem oznacza, że jest się ostatecznie źródłem prawdy. Karol Wojtyła
po wyborze na papieża, odbył już w niecały rok po wyborze pielgrzymkę do
Polski, która trwała od 2 do 10 czerwca 1979 roku. Ojciec Święty przybył do
polskiej ziemi, którą nazywa opatrznościową i „szczególny znakiem” Na placu
Zwycięstwa w Warszawie w dniu 2 czerwca powiedział: „Niech zstąpi Duch Twój. Niech zstąpi Buch Twój. I odnowi oblicze ziemi,
tej ziemi”. Polska, według słów Jana Pawła II „stała się w naszych czasach
ziemią szczególnie odpowiedzialnego świadectwa”. Papież musiał mieć mocną
podstawę, wypowiadając „proroctwo”. Proroctwo
jest to przepowiednia zupełnie pewna i wyraźna wypadku przyszłego, który w
swych naturalnych przyczynach żadnym stworzonym
rozumem przewidziany być nie mógł. Prawdziwość proroctwa musi być
potwierdzona przez dokładne jego spełnienie we wszystkich szczegółach, bo gdyby
się przepowiednia nie ziściła, nie byłaby proroctwem. Papież przez ogłoszenie
proroctwa uczynił „Objawienie” do
tego stopnia wiarygodnym, że o jego prawdziwości nie można wątpić. Świadomy
swego posłannictwa głoszenia ludziom „prawdy biblijnej” stara się wypełnić
przeznaczenie dostępnymi sposobami i środkami, chce tym samym, aby je ludzie
przyjęli. W tym też celu papież nadał religii pewne znamiona, z których można
ją, jako Boską a więc wiarygodną poznać i od fałszywych odróżnić. Adresatami
przepowiadania Jana Pawła II są zarówno niewierzący,
jak i gorliwi wyznawcy katolicyzmu.
Wolno
myśleć, że fanatyzm religijny Karola Wojtyły do Kościoła katolickiego związany
był z doświadczeniem przez niego dwóch systemów totalitarnych – nazistowskiego
i komunistycznego, które były formą rządów dyktatorskich i despotycznych w
warunkach społeczeństwa masowego. W okresie pontyfikatu Jana Pawła II
zaangażowanie Kościoła rzymskokatolickiego w ruch ekumeniczny nasiliło się,
sprzyjały temu liczne podróże apostolskie, w trakcie, których spotykał się z przedstawicielami
Kościołów nierzymskokatolickich. Do pozostałych aspektów działalności papieża
Jana Pawła II na rzecz szerzenia ruchu ekumenicznego należy zaliczyć
zorganizowanie w 1986 roku w Asyżu Dnia Modlitw o Pokój. Papież zgromadził
wówczas głównych przywódców religijnych na świecie, by modlić się o pokój,
który można osiągnąć przez głęboką relację z Bogiem na modlitwie. W odmętach
etnicznej i religijnej nienawiści, wśród walki o władzę i bogactwo, załamują się autorytety, które
pozwalały prowadzić debatę, szukając wspólnego gruntu religijnego. Jan Paweł II był przekonany, że różnice
religijne, choć znaczne, nie stwarzają przeszkody w budowaniu braterstwa. Podczas
spotkania powiedział, że wszyscy modlimy się do tego samego „Boga” i że modlitwy stwarzają duchową
energię, która daje nadzieję na przyszłość. Papież pozwolił podczas modlitw przywódcy, buddyście tybetańskiemu Dalajlamie postawić
figurkę Buddy na ołtarzu w kościele św. Piotra w Asyżu. Czy nie jest to duchowe
cudzołóstwo, które wynika z watykańskiego
konformizmu? Przecież Kościół złożony z ochrzczonych ludzi jest Oblubienicą
Jezusa Chrystusa – Oblubieńca, dlatego dusze wszystkich tworzą Kościół. Kościół
pasterz dusz swą kreatywność bierze z tradycji i szuka pasterzy, którzy będą
służyć Ewangelii, by dotrzeć do każdego człowieka. Jeżeli Kościół nie będzie
głosił Chrystusa nie będzie miał (wielu) cnót ewangelicznych i stanie się
pobożną organizacją pozarządową pochłoniętą wieloma sprawami. Kościół jest
wspólnotą niosącą depozyt ewangelicznego posłannictwa Jezusa Chrystusa, który
jest niesiony na ludzki sposób poprzez dzieje. Według Carla Junga Jezus
Chrystus funkcjonuje tylko symbolicznie
jako archetyp zbawcy zaspokajając zbiorową nieświadomość chrześcijan. Wartości
stanowiące rdzeń depozytu są wartościami ogólnoludzkimi, bo zbudowane są na
skale, która się nie kruszy i nie wietrzeje. Skałą jest Chrystus i Jego
przesłanie, które wytyczyło drogę tym, którzy w Niego wierzą i poniekąd jest
przesłaniem dla całej ludzkości. Człowiek tajemnica zamysłu Boga Starego
Testamentu wymaga, przeto szacunku innych ludzi. Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela (Mt
15,24). Nawracajcie się, albowiem bliskie
jest królestwo niebieskie ( Mt 4,17).
Ogólnoświatowa religia chce powstać na
naszych oczach, a jej centrum ma być w Watykanie. Tak, więc z chrześcijańskiego
punktu widzenia można i trzeba krytykować niektóre wersje liberalizmu. Ten
liberalizm, który każdą wspólnotę religijną traktuje jak własną jest
zagrożeniem dla własnej suwerenności i jest wersją zideologizowanego dogmatu
(liberalizmu kulturowego). Miasto Rzym to wielka metropolia, która, leży nad „wieloma wodami”, można ją nazwać
ogólnoświatowym imperium, które ma charakter polityczny i religijny. Chrześcijaństwo
powstało jako sekta w łonie judaizmu i trafiło w Rzymie na podatny grunt – rzesze
niewolników i biedaków. Im właśnie sekta przypadła do gustu, ponieważ
obiecywała po śmierci „zbawienie” i
nagrodę w niebie za wyrzeczenia podczas życia na ziemi. Chrześcijaństwo
przyjęło do swojej tradycji wygodniejszą część judaistycznej spuścizny z
teologicznego spadku. To Wielkie Miasto
ma władzę królewską nad królami ziemi (Ap 17,18). Z którą nierządu się dopuścili królowie ziemi, a mieszkańcy ziemi się
upili winem jej nierządu (Ap 17,2), co wskazuje, że chodzi o jakąś
zorganizowaną grupę ludzi (populację). Wszyscy
mieszkańcy ziemi będą oddawać pokłon władcy,
każdy, którego imię nie jest zapisane od założenia świata w księdze zabitego Baranka (Ap 13,8).
Katolicyzm, który jest wytworem ludzkim,
nie rezygnuje jednak z nadziei panowania nad światem i zdobycia władzy nad
człowiekiem. Religia katolicka chce programować ludzi, aby pod wpływem strachu,
posłusznie wykonywali polecenia. Papież jednak nie potrafi spojrzeć w
przyszłość, by zobaczyć przeznaczenie każdego człowieka. Bóg Starego Testamentu
zostawił nadzieję w Apokalipsie,
gdzie pisze, że musi przybyć „Anioł”,
żeby pokonać ziemskie zło stworzone przez człowieka.
W
tym świecie, który zbliża się na skraj zbiorowego szaleństwa, należy raczej zaproponować
autorytet myślącego człowieka (najbardziej suwerenny jest człowiek), który jest
wolny od zwierzchnika (papieża).
Człowiek ma prawo do własnej racjonalności, która opiera się na podwalinach
teologii. W języku teologicznym bardziej zdominowane są obrazy pochodzenia
biblijnego. Stary Testament jest skierowany do „człowieka jako całości” i w
przeciwieństwie do religii katolickiej, nie jest myślą człowieka, lecz Boga. Bóg mówi o idei bytu w przyszłości
(wybranej małej części ludzkości) opartej na doskonałości czynnika moralnego. Niechrześcijańska
myśl humanistyczna przydaje osobie ludzkiej znamię godności ze względu na nią
samą – bez transcendentnych uzasadnień – to trudno nie twierdzić, że
chrześcijańska koncepcja buduje tylko fundament solidarnej zbiorowej
demokracji. Uniwersalistyczna religia, która chce dotrzeć do wszystkich ludzi
jest religią imperialistyczną, ponieważ chce zdobyć władzę nad światem. Religia
rzymskokatolicka jest zagrożona nie tylko przez działanie ludzi z zewnątrz, ale
i wewnątrz, ponieważ Kościół pogrąża się sam i nigdy nie będzie w stanie oszukać do końca wszystkich ludzi.
„Pesymistyczne dziedzictwo” papieża Jana
Pawła II z doświadczeniem systemów totalitarnych stało się jego lękiem przed
„cywilizacją śmierci”, która ma nadejść i będzie opierać się na utopijnych
założeniach, które nie pozwolą odpowiedzieć na kluczowe pytania zagubionemu
człowiekowi, który chciałby złożyć świadomy
akt wiary. Opieka i zatroskanie Jana Pawła II, nad ludzkością jak się wydaje,
jest związane, z trzecią częścią
tajemnicy fatimskiej, którego tekst nie może być odczytany inaczej, jak
tylko w kluczu symbolicznym – walki świadków wiary przeciwko systemowi ateistycznemu.
Jan Paweł II w czasie pielgrzymki do Fatimy wołał do zebranych wiernych: „O Serce Niepokalanej pomóż nam
przezwyciężyć grozę zła, która ciąży nad ludzkością i zamyka drogę ku przyszłości (…) Naglące wezwanie Maryi do pokuty
nie jest niczym innym jak tylko przejawem Jej macierzyńskiej troski o losy
ludzkiej rodziny, potrzebującej nawrócenia i przebaczenia”. Jan Paweł II nauczyciel naszych
czasów odrzuca porządek świata opary na ateizmie. Dobrze, jeśli w tym
przesłaniu zobaczysz głębszy sens. Wizja trzeciej części tajemnicy fatimskiej przedstawia,
bowiem sąd wiszący nad światem, który jest tylko kwestią czasu. Myśl, że świat
spłonie w morzu ognia, nie jawi się już bynajmniej jako czysty wytwór fantazji.
Wizja wskazuje i pokazuje siłę, która ma moc zniszczenia świata.
Papież Jan Paweł II w czasie swojego
pontyfikatu stał się ucieleśnieniem paradoksalnej żywotności polskiego ducha i
żarliwej wiary, jaka rozkwitła w ramach struktur ateistycznego
(socjalistycznego) państwa. Papież stał się złotym cielcem polskiego
katolicyzmu, który jest płytki i bałwochwalczy. Sam był zresztą postacią
paradoksalną: intelektualista, dramatopisarz, poeta, profesjonalny filozof
wychowany w tradycji fenomenologicznej, starający się schrystianizować ludzki
egzystencjalizm po śmierci; a jednocześnie człowiek z całą pasją oddany
kulturze ludowego katolicyzmu: sanktuariom,
pielgrzymkom, cudom, świętym Kościoła katolickiego, różańcowi i Najświętszej Panience. W katolicyzmie
polskim, niezwykłą rolę odgrywa Matka Boska, która stała się Królową Korony
Polskiej. Papież w czasie całej swojej posługi w wypowiedziach publicznych
posługiwał się językiem o charakterze
propagandowym, używając zwrotów, które są czystym formalizmem. W języku
papieża pojawił się triumfalizm, pojawił się nowy osobliwy styl absolutnego dobra w walce z absolutnym złem, pojawił się język krucjaty
przeciw światu bezbożnictwa i herezji. Różnice między oprawcą a katem zaczynają
się zacierać z perspektywy moralnej oceny rzeczywistości. „Trzeba głosić Chrystusa na tej ziemi, na tym szlaku”, „Nie lękajcie się”, „Cierpienie
ludzkie jest wielką tajemnicą – jest
krzyżem, który musimy nieś w swoim życiu”, „W życiu trzeba iść
pod prąd”, „Trzeba chcieć wypłynąć na głębie, by spotkać zmartwychwstałego Jezusa
Chrystusa”. Rozpoznawalne
kilkuwyrazowe wyrażenia zawierały powszechne znane prawdy lub poglądy (jak
program partyjny z głębokiego socjalizmu), które poprzez swoje
rozpowszechnianie zyskiwały na oryginalności, a często i autentyczność, przyciągając do siebie uwagę odbiorców. Człowiek da
się ogłupiać przez slogany ideologiczne, najbardziej prymitywne i najbardziej
obskurne, które ukazują bezwzględność i cynizm, który ma jednoznaczną oceną
moralną dla myślących ludzi. Kościół katolicki przez rozpowszechnianie haseł zrównał
się z antysemityzmem, faszyzmem, ciemnogrodem i wszelkim zjawiskami
antypostępowymi w imię solidarności
etnicznej, wzywając do bezwzględnego posłuszeństwa w imię Jezusa Chrystusa.
W katolicyzmie cierpienie przez krzyż działa jak środek poprawczy na
grzeszników, ponieważ Bóg (Jezus Chrystus) postępuje z ludźmi jak lekarz, który
lituje się nad cierpiącymi. Krzyż
atrybut symboliczny stał się bohaterem masowej wyobraźni. Krzyż –
przerażający obraz męki Jezusa – stał się dla wielu ludzi nadzieją w obliczy
niepojętej śmierci człowieka. Dla wierzącego przyjęcie krzyża Chrystusowego
oznacza śmierć za ziemską sprawę, że
Jezus zmartwychwstał i że jest Bogiem. Jak mroczna mitologia połączyła ludzi w imię tej idei? Dokonał tego Rzym za pomocą sztuki wykorzystują ją dla własnych
celów. Ludzie mający władzę zawsze wykorzystują sztukę dla własnych celów.
Zdolność odczytywania obrazów pochodzi od prymitywnych
form i stanowi ważną cześć naszego życia. Istnieją bowiem znaki, które mogą
zrozumieć nawet prości, niepiśmienni ludzie. I tak krzyż, dawny znak przekleństwa, (krzyż, to rzymska szubienica) stał się
drzewem życia dla chrześcijanina i tak zostały zburzone pierwotne proporcje
znaczenia tego symbolu. Chrześcijaństwo każdego wiernego zaślepia, aż do
głupoty i uważa się za zdolne do wyjaśnienia i osądzenia wszystkiego. Jan Paweł II kontynuował tradycję Kościoła,
która istniała przed nim i dzisiaj żyje tym dziełem, które pozostawił po sobie.
Swego czasu był jednym z najbardziej czynnych uczestników II Soboru
Watykańskiego, zwołanego przez reformatorsko usposobionego papieża Jana XXIII,
z myślą o dokonaniu, jak to sam określał, aggiormamento
(uwspółcześnieniu) Kościoła. Zdaniem wielu historyków żaden wcześniejszy papież
nie podjął tak wielu wysiłków na rzecz ekumenizmu w Kościele, jak Jan XXIII (1958- 3 czerwca 1963).
Konklawe w 1958 roku trwało trzy dni, ku
zaskoczenie wszystkich kardynałowie wybrali 28 października, 77 letniego Angelo
Giuseppe Roncallego, który miał być przejściowym papieżem, miał szybko umrzeć. Nowy
pontyfikat rzeczywiście był krótki, ale stał się przełomowy w dziejach
Kościoła. Po wyborze Jan XXIII oznajmił, że jego głównym pragnieniem jest, by
mógł być przede wszystkim dobrym pasterzem. Historycy uważają, że papież Jan
XXIII po wyborze zapoznał się z treścią trzeciej tajemnicy Fatimskiej,
ukrywanej przez Watykan od jej spisania przez siostrę Łucję (3 I 1944). Zgodnie
z wolą Łucji treść Orędzia spisana przez nią mogła być ujawniona światu po 1960
roku. Dlaczego po roku 1960? Łucja
odpowiadała, że przed 1960 rokiem nie można było tego zrozumieć, zrozumiano by
to dopiero potem. Gdy zapytano papieża, co będzie z trzecią tajemnicą fatimską,
odpowiedział, wychodząc ze spotkania z biskupami, że pozostanie na razie
tajemnicą Watykanu. Nie można było jej ogłosić światowej publiczności, albowiem
ogłoszenie jej pełnego tekstu wywołałoby panikę na skalę światową. Wydaje się,
że Jan XXIII celowo ukrywał tajemnice przekazane przez „Pannę Maryję” w
objawieniach fatimskich. Wydaje się to dziwne, ponieważ „Objawienie w Fatimie”,
to najsłynniejsze objawienie Maryjne i najlepiej udokumentowane. Łucja dostała
polecenie od Matki Boskiej, które miało być spełnione. Kościół od czasu
wydarzeń w Fatimie postępował przeciwnie
do woli Matki Boskiej. Wiedza o wydarzeniach w Fatimie nie była
rozpowszechniana, ale dokładnie strzeżona.
W
1976 roku Łucja zaprosiła do siedziby swojego zakonu dziennikarzy, próbując
spełnić wolę Matki Boskiej. Działanie Kościoła było natychmiastowe, od tego
czasu zakonnica nie udzieliła żadnego wywiady. Wydaje się, że w Fatimie nie
doszło do spektakularnego i przepełnionego chrześcijańską symboliką wydarzenia,
lecz do bezprecedensowego bliskiego spotkania z przedstawicielami inteligencji
pozaziemskiej. Z ukrywania przez Kościół III Tajemnicy Fatimskiej wynika, że nie pochodzi od Maryi matki Jezusa i nie jest objawieniem chrześcijańskim, do
którego chce nas przekonać Kościół. Główną postacią wizji jest mężczyzna ubrany
na biało, walczący z ateistycznym światem, wśród ogromu cierpienia ludzi
umierających za wiarę, który po wejściu na wysoką górę zostaje ugodzony z broni
palnej i pada na ziemię.
11
października 1962 roku Jan XXII rozpoczął Sobór Watykański II (1962 – 8 XII
1965), na który do dziś pomstuje wielu konserwatywnych hierarchów, ponieważ wywrócił
on doktrynę Kościoła katolickiego. Zwołany sobór powszechny uformował nowe
oblicze Kościoła zarówno w sensie nowej doktryny teologicznej jak też
społeczno-politycznej. Papież Jan XXIII domagał się zagwarantowania każdemu
człowiekowi prawa „czczenia Boga wedle słusznego sumienia”, ponieważ człowiek
jest istotą rozumną i wolną. Warunkiem
i podstawą pluralizmu stała się wolność człowieka, która zależy od rozpoznania
prawdy religijnej. Ideologia ekumenizmu znalazła wyraz w wypracowanej nowej
koncepcji „mesjanistycznego ludu bożego”. W najszerszym znaczeniu są to wszyscy
ludzie, uznający zakres fundamentalnych wartości, takich jak pokój, dobro,
sprawiedliwość czy wolność. Wielu konserwatywnych
katolików, którzy krytykują Sobór Watykański II, uważa, że Jan XXIII zapoczątkował ruch odwracania się od
prawdziwej wiary zawartej w Ewangeliach. Uczynił to Jan XXIII, ale dzieło soboru watykańskiego II zakończyło się za
pontyfikatu Pawła VI (21 VI 1963 - 6
VIII 1978). W czasie obrad (wbrew Ojcom soborowym) papież ogłosił
Matkę Boską, Matką Kościoła. Przedmiotem
przesadnej dumy katolików widocznej na każdym kroku jest Matka Boska. Religijność
kultu cechuje dominacja pierwiastka emocjonalnego nad intelektualnym i
racjonalnym. To sprawia, że prawa półkula mózgu katolika odgrywa znacznie
większą rolę niż półkula lewa. Osobowość Pawła VI nie wpłynęła na pogłębienie
dzieła soboru watykańskiego II, przy zrozumieniu konieczności kroczenia przez
Kościół drogą modyfikacji doktryny,
odpowiadającej potrzebom współczesnego świata. Uchwały soboru wskazywały najbardziej
właściwą formę politycznej organizacji społeczeństwa, gdzie jednostki i
zbiorowości miały zagwarantowane prawa. Zasadniczym motywem nieprzyjęcia uchwał
Vaticanum II i zatwierdzających je decyzji papieskich było, wbrew temu, co się
powszechnie sądzi, nie tyle odrzucenie reformy liturgicznej, co treści „Deklaracji o wolności religijnej”, najbardziej
kontrowersyjnego dokumentu Soboru, jednego, na który nie wyraziło zgody aż 249 ojców Soboru. Mając na
uwadze okres kilkudziesięciu lat od chwili pojawienia się oficjalnych wystąpień
sygnalizujących narastanie ducha „aggiornamento”, z pewnością stwierdzić
możemy, iż nie dokonano znaczącego kroku, wypracowującego podstawy nowej
doktryny Kościoła. Fundamentaliści w dalszym ciągu rygorystycznie trzymają się
zasad i norm, które wyznaczone są przez ich poprzedników.
Na
tym rewolucyjnym Soborze, zapoczątkowanym przez Jana XXIII Kościół katolicki
zrezygnował z łaciny i dopuścił używanie języków ojczystych, że względu na
pożytek wiernych. Głównym założeniem myśli soboru watykańskiego II była
świadomość funkcjonowania Kościoła w pluralistycznym świecie. Na Soborze
Watykańskim II nastąpiła detronizacja
Chrystusa Króla w tradycyjnym nauczaniu Kościoła i zniżenie go do sługi – jak to jasno określają Ojcowie
posoborowi. Tak, więc w momencie detronizacji, czyli usunięcia z pierwszego planu Chrystusa, zastąpiono
go człowiekiem z jego mądrością.
Sobór przygotował Kościół do dialogu z chrześcijańskim społeczeństwem, chcąc
zerwać z nauczaniem dogmatycznym, na którym jest oparty. Po Soborze Watykańskim
II zdjęto złote krzyże z szyi
biskupów i nie było już obowiązkowe klękanie i całowanie po rękach papieża. Doktryna
Kościelna w drugiej połowie XX wieku
uległa interesującemu rozwojowi, uderzyła w podstawy świata chrześcijańskiego. Stanowisko
soboru deklarowało dezaprobatę dla nietolerancji religijnej, dając podstawę do
poszanowania wolności wyznania i korzeni osobistej kultury religijnej. Doceniając
rolę Kościoła w kształtowaniu postaw ludzkich, przy pogłębionej aksjologii,
świat oczekiwał wielu zmian i „otwarcia” Kościoła, na ludzką osobowość moralno
– etyczną, a w konsekwencji wyznaniową. Uczestnik, francuski biskup Marcel Lefebvre odmówił
zaakceptowania zmian następujących po Soborze Watykańskim II, pociągając za
sobą innych, konserwatywnych księży. Tradycjonaliści odcinają się od ekumenizmu
wewnątrz wspólnoty chrześcijańskiej, ponieważ trwają na stanowisku pierwotnego
Kościoła i ekumenizm negatywnie wpływa na ich wiarę. Z Marcelem Lefebvrem nie
udało się dojść do kompromisu ani papieżowi Pawłowi VI, ani Janowi Pawłowi II,
za co został ekskomunikowany.
Tuż
po rozpoczęciu Soboru Watykańskiego II, świat stanął na krawędzi wojny
globalnej. Nastąpiło to w okresie tzw. kryzysu kubańskiego. Kryzys kubański
trwał 13 dni i o mało nie doprowadził do wojny nuklearnej. Kryzys kubański był
konfliktem między dwoma supermocarstwami – USA i ZSSR- dysponującymi bronią
atomową, miał on miejsce w dniach 15-28 października 1962 roku na Kubie. Wywiad
amerykański odkrył, że na Kubie odległej 145 km od granic Stanów Zjednoczonych
instalowane są wyrzutnie rakiet atomowych. Współcześni historycy podkreślają
istotny wpływ papieża Jana XXIII i dyplomacji watykańskiej na pomyślne
zakończenie sporu. Dyplomacja watykańska po tych wydarzeniach doszła do
przekonania, że powinno się dać do wglądu tajemnice fatimskie czołowym
osobistościom światowej polityki, by zapewnić pokój na świecie. Stało się tak w
latach 1963-64. Nie wiadomo jednak, jaka
była treść przekazanych dokumentów. Wyciąg z tajemnicy fatimskiej doręczono
prezydentowi USA Kennedy’emu, premierowi Wielkiej Brytanii Wilsonowi i I sekretarzowi
ZSSR Chruszczowowi.
W
obradach Soboru Watykańskiego II wzięła udział liczna grupa duchownych z
Polski, spośród których wyróżniał się zwłaszcza młody, 42 letni biskup Karol Wojtyła. Biskup z Krakowa
zrobił znakomite wrażenie. Miał dominującą osobowość a w jego osobie było
ożywienie, magnetyczna siła, profetyczna moc, pełna pokoju i nie do odparcia. Karol
Wojtyła był jednym z Ojców Soboru Watykańskiego II. Jego wystąpienie na rzecz
wolności religijnej nie pozostało niezauważone. W swoim wystąpieniu mówił o
potrzebie Kościoła bardziej biblijnego, a nie
klerykalnego, o wierze będącej bardziej osobistym spotkaniem z Bogiem, niż
syntezą świętych tekstów, o wyzwaniach współczesność: komunizmie, ateizmie.
Wielu historyków przypuszcza, że do godności następcy św. Piotra, Karola
Wojtyłę wyniósł Sobór Watykański II. „Jeżeli istniał jakiś człowiek, który
wierzył w Sobór Watykański II i miał żelazną wolę realizacji jego postanowień,
to był nim kardynał Wojtyła” (kardynał Giovanni Benelli).
16
października 1978 roku obradujący kardynałowie wybrali na papieża Jana Pawła
II. Wybór papieża spoza Włoch był zaskoczeniem dla opinii publicznej w wielu
krajach, choć w istocie kardynał Wojtyła uchodził za kandydata wśród hierarchów
Kościoła jeszcze przed rozpoczęciem konklawe. Istniej anegdota dotycząca
intuicji wiedeńskiego kardynała Koniga. Po pogrzebie Jana Pawła I, a przed
rozpoczęciem właściwego konklawe, zaprosił on Karola Wojtyłę do ekskluzywnej
restauracji. Wsiadając z kardynałem Wojtyłą do taksówki po posiłku, miał
powiedzieć kierowcy: Jedź ostrożnie. Wieziesz przyszłego papieża”. To kardynał
Konig oficjalnie zgłosił kandydaturę Karola Wojtyły na papieża przed piątą
kolejką głosowania. Ma on wprawdzie, jak mówił 58 lat, ale to nie powinno być przeszkodą.
Przeciwnie, ile na tym zyskałby Kościół! Po wyborze Polaka na papieża nie było
„trzęsienia ziemi”, a klimat wokół Kościoła zmienił się na jego korzyść, co
było zapowiedzią rozwoju dramatycznych wydarzeń w najbliższej przyszłości.
13 maja 1981 roku na placu św. Piotra miało
miejsce wstrząsające wydarzenie. Ali Agca dokonał zamachu na życie Jana Pawła
II, dokładnie w 64 rocznicę pierwszego objawienia Matki Bożej w Fatimie. Papież
miał zginąć na placu św. Piotra od strzałów zamachowca Ali Agcy, jak się dziś wydaje z pobudek religijnych. Jest jednak powszechne przekonanie, że
konfrontacja papieża z komunizmem
miała podstawy zamachu na jego życie. W wyniku zamachu papież został ciężko
ranny w brzuch i rękę. Jeden z pocisków odbił się od palca i dzięki temu nie
trafił w aortę. Niewiarygodnym zbiegiem okoliczności obok papieża stała
zakonnica o imieniu Łucja, która przyczyniła się do ujęcia Turka. W czasie
pobytu w szpitalu Jan Paweł II zażądał dostarczenia mu do kliniki Gemelli
koperty z treścią tajemnicy fatimskiej, z którą się zapoznał.
Pięć miesięcy po zamach, a dokładnie 15 sierpnia 1981 roku, Jan Paweł II
spotkał się z wiernymi na placu św. Piotra. Powiedział wtedy: „Stałem się na
nowo dłużnikiem Najświętszej Dziewicy i wszystkich świętych Patronów. Czyż mogę
zapomnieć, że wydarzenia na placu św. Piotra miało miejsce w tym dniu i o tej
samej godzinie, kiedy od sześćdziesięciu z górą lat wspomina się w
portugalskiej Fatimie pierwsze pojawienie się Matki Chrystusa ubogim wiejskim
dzieciom. Wszak we wszystkim, co mnie w tym właśnie dniu spotkało, odczuwam ową
niezwykłą macierzyńską troskę i opiekę, która okazała się mocniejsza od
śmiercionośnej kuli”.
Jest
12 maja 1982 roku. Jan Paweł II przybył do Fatimy, aby podziękować Tej, która
nie pozwoliła mu zginąć i zawierzyć jej świat. Następnego dnia minie dokładnie
rok od chwili, gdy Jan Paweł II upadł postrzelony przez Alego Agce. Po zamachu
na życie papieża wokół tajemnicy fatimskiej narastały coraz większe spekulacje,
szerzyły się pogłoski, iż zawiera ona apokaliptyczne wizje. Papież jest już
pełny sił, pozdrawiają go setki tysięcy wiernych, którzy witają go na ogromnym
placu przed Bazyliką Matki Bożej Różańcowej w Fatimie. Entuzjazm tłumu jest
uzasadniony: oto przyjeżdża papież uratowany przez ich Matkę Boską. Wśród
pielgrzymów jest 32 letni Juan Fernandez
Krohn, ksiądz ze schizmatyckiego bractwa Piusa X wyświęconego przez arcybiskupa Lefebvre’a. Krohn
bynajmniej nie przyjechał do Fatimy, po to by modlić się z Janem Pawłem II.
Procesja z papieżem zmierza po schodach z Kaplicy Objawień do ołtarza głównego
bazyliki. Krohn ubrany w czarną sutannę przepycha się przez tłum i rzuca się na
papieża z nożem wielkości bagnetu. Próbuje ranić go w serce. Krzyczy: „Precz z
papieżem! Oskarżam cię o niszczenie
Kościoła! Śmierć Soborowi Watykańskiemu
II” – rzuca mu Krohn w twarz. Ochroniarz papieski Camilo Cibin i pracownik
portugalskiej Security obezwładniają zamachowca.
Na
procesie Juan Fernandez Krohn twierdził, że Wojtyła był agentem komunistycznym
działającym na zlecenie ZSSR, który
miał rozsadzić Watykan od środka. Przez 26 lat cały świat żył w przekonaniu, że
Jan Paweł II nie ucierpiał w tym zamachu i że nóż szaleńca go nie zranił.
Dopiero przy kręceniu filmu „Świadectwo”, który miał premierę w Watykanie,
kardynał Stanisław Dziwisz zdecydował się niespodziewanie ujawnić światu
tajemnicę zamachu, że papież został niegroźnie zraniony. Zjawisko medialne, jak
się wydaje, miało kokietować odbiorców książki oraz filmu, firmowanych
nazwiskiem kardynała.
W dniach 12-13 maja 2000 roku, roku
jubileuszowego, papież Jan Paweł II przebywał po raz trzeci w Fatimie jako
pielgrzym. Ogłosił wówczas Hiacyntę i Franciszka błogosławionymi i dokonał aktu
poświecenia Matce Bożej III tysiąclecia. Podczas mszy świętej odprawionej 13
maja Ojciec Święty rozpoczął homilię tymi słowami: „Błogosławię Cię Panie za
to, że ukryłeś tę prawdę przed mędrcami i uczonymi, a objawiłeś ją dzieciom”.
Pod koniec mszy beatyfikacyjnej Franciszka i Hiacynty kardynał Angelo Sodano,
watykański sekretarz stanu, obwieścił tysiącom pielgrzymów zgromadzonym, iż Jan
Paweł II powierzył Kongregacji Doktryny Wiary na czele, której stał kardynał Joseph Ratzinger ogłoszenie
tekstu trzeciej części tajemnicy fatimskie, który został podany do publicznej
wiadomości 26 czerwca 2000 roku w Rzymie, po kilkudziesięciu latach trwającej
debaty, czy należy ujawnić treść relacji Łucji. Zapis, który został
opublikowany po tak długim czasie od rzeczywistych wydarzeń, był przedmiotem
licznych spekulacji, tak, że większości czytelników w chwili jego ujawnienia
doznała rozczarowania lub uczucia głębokiego zdziwienia. Jak się wydaje machinacje,
jakich się dopuścił Kościół, polegają na dopasowaniu zjawiska do swojego
własnego punktu widzenia. Portugalscy badacze sugerują, iż przedstawiona wersja
tajemnic jest znana dzięki „staraniom” jezuitów,
spowiedników siostry Łucji; dlatego też słowa zmarłej w 2005 roku zakonnicy nie
są traktowane do końca za wiarygodne. Chodzi o wykorzystanie przez Kościół
wydarzeń w Fatimie do celów propagandowych i rozbieżnością między ich pierwotną
a oficjalną wersją. Kościół stworzył kolejną, dodatkową legendę, która jak się zdaje, nie ma nic wspólnego z
pierwotnymi relacjami świadków tych wydarzeń, znajdujących się w zamkniętych archiwach
Watykanu. Watykan utrzymywał bardzo długo proroctwo w ścisłej tajemnicy dla
przyszłego konstruowania wydarzeń wedle swojej interpretacji, ukrywając wiele
jej fragmentów mających związek z przedstawicielami innej inteligencji. Tajemnica
fatimska skrywana przez lata przez najwyższe władze Kościoła, będąca
przedmiotem licznych spekulacji, w których kreowano obraz nadciągającej
Apokalipsy, nic takiego nie ujawniała. Wydarzenia fatimskie noszą na sobie
ciężar cenzury ze strony Kościoła, toteż przepełnione są chrześcijańską
retoryką i symboliką. Zdaniem wielu nie została ujawniona żadna wielka
tajemnica ani uchylona zasłona przyszłości, choć wizja opisuje przyszłe
wydarzenia i ich kolejność dokładnie. W wizji dzieci otrzymały obraz ubranego na biało mężczyzny w mieście
na pół zburzonym, wyraźnie poprzedzających pozostałych w procesji, w której
brali udział mężczyźni i kobiety różnych klas i pozycji społecznych. Widzimy
jak w „zwierciadle”, przechodzących świadków wiary, którzy doznali form
okrucieństwa. Mężczyzna, drżąc i cierpiąc w obliczu wszystkich otaczających go
okropności, kieruje swe kroki z trudem ku wysokiej górze, pośród martwych ciał,
umęczonych w wyniku przemocy. Ubrany na biało mężczyzna, po wejściu na wysoka
górę, modląc się za wszystkich wiernych, jak i grzeszników prześladowców,
zostaje zabity. W wizji wyraźnie zaznaczono, że mężczyzna ubrany na biało
zostaje zamordowany od strzałów z broni palnej i strzałami z łuku.
Fatima to wydarzenie współczesne, a mimo to
zostało obarczone wieloma skrzywieniami w miarę upływu czasu. W objawieniu w
Fatimie nie ma dowodu mówiącego, iż istota widziana przez dzieci była Maryją. Dla dzieci wychowanych w
chrześcijańskim społeczeństwie istota ta musiała być Matką Boską. Po
szczegółach opowiadanych przez dzieci historii spotkań z istotą fakty mówią, że
była to w rzeczywistości istota pozaziemska Zachowanie dzieci oraz niezwykłe
stany emocjonalne, w jakich się one znajdowały, świadczą o niezwykłości tego
wydarzenia. Religia to osobisty wybór każdego człowieka, to jedne z najczęściej
powtarzanych prawd i haseł, niezrozumiałych jednak, jak się zdaje, dla
religijnych fanatyków, którymi łatwo manipulować. Sam wizerunek Matki Boskiej
Fatimskiej nie powstał na podstawie oryginalnego opisu Łucji, więc nie jest to wizerunek
prawowierny, lecz skopiowany z figury Madonny
z Lapa. Fakt ten ustalili sami katoliccy historycy. Wydarzenia fatimskie
noszą na sobie ciężar cenzury ze strony Kościoła, toteż przepełnione są
chrześcijańską symboliką. Ludzie, którzy trzeźwo patrzą na świat, a nie przez
pryzmat religii, takie zjawiska, jakie zaszły w Fatimie, tłumaczą w sposób
naukowy. Choć osoby wierzące w Maryjną interwencję w Fatimie z pewnością
pozostaną przy swych poglądach, warto po raz kolejny wrócić do związków
wydarzeń fatimskich z 1917 roku ze zjawiskiem UFO i zastanowić się nad naturą
zjawiska objawień w całości.
Ideologia mesjanizmu Kościoła
chrześcijańskiego polega na tym, że „Państwo”
nie może być neutralne światopoglądowo lub, co gorsze ateistyczne, bo iluzja
kościelna „zbawienia człowieka” jest atakowana z całą furią i szerzona jest
nienawiść do etyki chrześcijańskiej. Doświadczenia Europy wskazują, że kluczem
do jej jedności są wartości chrześcijańskie. „Europa potrzebuje Chrystusa i Ewangelii, ponieważ w niej są
korzenie wszystkich ludów” (Jan
Paweł II 6 XI 1981r.). Pragmatyzm jest jedynym pewnym rozwiązaniem dla
człowieka, czyli uznania jednych poglądów za prawdziwe, a innych za fałszywe.
Pragmatyzm nie mówi o prawdzie jako stanie do osiągnięcia, tylko o procesie
dochodzenia do prawdy (prawdy niejako spreparowanej). Pragmatyzm
ostrzega nas przed popełnieniem straszliwej pomyłki, jakiej ofiarą możemy paść
w wyniku dążenia innych ludzi do prawdy, pomyłki polegającej na nierozróżnieniu
w rzeczywistości tego, co jest wytworem
człowieka. Pragmatyzm przeciwstawia się wszelkim postaciom dogmatyzmu, pokazując, że prawda nie
jest stanem posiadania papieża, że
prawdę należy osobiście zdobyć. Prawdziwy racjonalizm ludzki dąży do
osiągnięcia prawdy, która tkwi pomiędzy myślą ludzką i rzeczywistością. Wedle
Kościoła (nawet po Vaticanum II) ateizm jest istotnym brakiem ludzkim,
nieszczęściem i tragedią. Patologiczna formuła dogmatyzmu twierdzi, że prawdą jest to, co korzystne jest dla
określonej grupy ludzi lub nawet dla
jednego człowieka (papieża). Obecna
chrześcijańska tradycja europejska sięga do takich modeli (zamkniętych, jak
warownie przed obcymi) jak średniowieczna monarchia Świętego Państwa Rzymskiego lub do ówczesnej Christianitas, będącej czymś w rodzaju „organizacji narodów
zjednoczonych”. Podstawowym psychologicznym źródłem religii chrześcijańskiej
związanej z warunkami społecznego bytu jest strach. Europejska kultura chrześcijańska
stała się źródłem przemocy, ponieważ wierni są zastraszani, co wpływa na
światopogląd. Częścią składową teologii jest teoria istot bogopodobnych, czyli
demonów. Wiara w diabła (Szatana) wywodzi się z wiary w złe duchy w czasach
pierwotnych. Dziś bez chrześcijaństwa nie można zrozumieć Europy.
Chrześcijaństwo dało Europie spoiwo łączące państwa we wspólnotę.
Chrześcijańskie rozumienie człowieka ukształtowało pojęcie praw człowieka,
wskazało na jego miejsce w społeczeństwie i w państwie, i jego przeznaczenie. Europa została ochrzczona przez
chrześcijaństwo, a narody europejskie w swej różnorodności pozwoliły na
wcielenie się chrześcijańskiej egzystencji. Dziś Watykan stał się władzą
kolonialną, która daje Europie despotyzm, korupcję, nadużycia seksualne i inne
zjawiska patologiczne zmuszające wiernego do odstępowania od Kościoła.
Wydarzenia w Europie są tragiczną reakcją na historycznie ukształtowany
fundament europejskiej solidarności (religijnej). Bóg Izraela przestał być w Nowym Testamencie totemem plemiennym hebrajczyków i stał się
uniwersalistycznym bogiem wszystkich ludów. Chrześcijaństwo zniekształciło
rzeczywistość biblijną i nie jest jak judaizm
religią Księgi. Księgi Starego Testamentu są ważne dla chrześcijanina, ale
znajdują się na drugim planie.
Bibliografia
Z. Szczodrak,
Mesjasz, Kielce 2012.
J. Fernandes, F. D’Armada, F. Vallee, Heavenly Lights: The Apparitions of Fatima and the UFO Phenomenon, Anomalist Books 2007.
J.
Fernandes, F. D’Armada, J. Marrs, Celestial
Secrets: The Hidden History of the Fatima Incident, Anomalist Books 2007.
G. Zlatkes, Talmud
babiloński. Traktat Chagiga, Wydawnictwo WAM, 2009.
W. James, Prawda
w filozofii, Warszawa 1994.
Z. Kawecki, W. Tyloch, Wybrane problemy religioznawstwa, Warszawa 1988
M. W. Szymborscy, Miejsce święte Fatima, Warszawa 2010.
M. Gołębiewski, Micheasz, Wstęp do Starego Testamentu, Pallotinum, Poznań 1990.
J. Campbell, Bohater
o tysiącu twarzy, Poznań 1997.
The
Peculiarity Of Man, vol. 6, Warszawa – Kielce 2001.
S. Bartynowski, Apologetyka podręczna, Warszawa 1948.
Pismo
Święte Starego i Nowego Testamentu, Wydanie III, Wydawnictwo Pallottinum,
Poznań-Warszawa 1990.
6 komentarze:
Papież, który jest śmiertelnikiem bardzo często popełnia błędy w życiu osobistym jak i zawodowym, jak każdy z nas, ale przy ustalaniu dogmatów jest nieomylny, ponieważ kieruje nim Duch św. Nie rozumiem na czym ten fenomen polega!
Dariusz Szczepański
Papież powołuje się na słowa wypowiedziane na soborze apostolskim w 49 r. przez apostołów w Jerozolimie przez apostołów i przywódców tamtejszego miejscowego Kościoła. "Postanowiliśmy bowiem, Duch Św, i my" (Dz 15,28). Odtąd uchwały soborów uważane są za natchnione przez Ducha Św. i nie można ich podważyć! Nieomylność papieża nie jest wynikiem jego osobistej uczoności, ani świętobliwości życia, lecz polega na tym, że Duch Św. udziela papieżowi swej pomocy (rodzaj "realizmu magicznego"). aby nie zbłądził, kiedy jako głowa i najwyższy nauczyciel Kościoła jakąś naukę odnoszącą się do wiary lub obyczajów bada i ogłasza, jako ściśle obowiązującą we wszystkich zgromadzeniach. Papież nie potrzebuje opinii innych bo jest świadomy swej świadomości. Papież, który jest pasterzem obłaskawia swoich wiernych i eksperymentuje z ich umysłem, a wyznawcy katolicyzmu poznają jego wizję i swoje przeznaczenie, które wpisują w swoją pamięć. Silna wola elit Kościoła tworzy rzeczywistość ziemską, bo cywilizacja ziemska to cienka, delikatna i krucha materia, która daje się formować.
Zbigniew Szczodrak
Wiele się pisze o zasługach Jana Pawła II.
Sledziłem jako tako jego poczynania, ale sorry,
uznanie go za wielkiego to co najmniej przesada
Wielu katolików rzymskich (nawet hiszpańscy) ma do niego zastrzeżenia za skandale finansowe (sławetny jubileusz 1983, czy miliardowe defraudacje Marcinkusa). Pewnie mają słuszność.
Wielu ma do niego zastrzezenia z powodu tolerowania skandali (w Poslce to najbardziej medialnym skanbdalem była sprawa Paetza).
Pewnie maja slusznosc.
Co do teologii - to delikatnie mówiąc gigantem nie był, znacznie lepiej prezentował się już wtedy klarowny i bardziej rozwazny Ratzinger.
Co do stosunku do protestantów - to sławetny podarunek portretu Hozjusza jest po prostu jego kweintesencją stosunku do protestantów.
Jego maryjność (tzw. 3 tajemnica fatimska - kto o niej jeszcze pamięta?) i próba odwrócenia protestantyzacji Ameryki łacińskiej okazały się po prostu fiaskiem.
Co do oredzi - to pierwsze lepsze orędzie dajmy na to Lincolna jest dużo ciekawsze i konkretniejsze niż przemówienia Jana Pawła II.
Pod względem literackim to do takiego chociażby Buyana się nie umywa, o Kalwinie nie wspomne.
Co do polityki to ma pewne osiągniecia, ale to nie jest wlasciwa dziedzina działania Kościoła (chyba, że dotyczy to norm moralnych).
Na pewno był najbardziej medialnym Polakiem.
Ale co takiego zrobił dla swiata, że nazywa się go wielkim?
Wojtyła był znakomitym politykiem. Chyba najsprawniejszym politykiem XX wieku. Jako papież ustanowił nowe standardy, w zasadzie nowy kanon
postępowania. Trudno będzie jego następcom temu dorównać.
Jego wizyty praktycznie w każdym kraju (może za wyjatkiem Grecji, gdzie spora grupa prawosławnych witała go per "ty Antychryście"; oraz kilku mniej ważnych wizyt) to był w zasadzie pochód tryumfalny.
Nie było wprawdzie takiego silnego uwielbienia jakie okazywali np. Niemcy Hitlerowi w latach 30-tych, jednak były to niewatpliwie sukcesy medialne.
Pytanie tylko - ile te gesty polityczne mają wspólnego z Ewangelią?
Ile w tym Chrystusa a ile samouiwielbienia?
Dlaczego Jan Paweł 2 z taką lubością rozkoszował się - odnosząc to do siebie - tytułem "słodki Chrystusa na ziemi" ?
Dlaczego całował Koran?
Dlaczego przyjmował namaszczenie kapłanki hinduskiej?
Przecież chrześcijanie w pierwszych wiekach byli zabijani za znacznie mniesze rzeczy - np. za to, że nie chcieli uznać boskości cesarza.
Dlaczego wyniósł na ołtarze osoby tak zbrukane jak np. arcybiskup Zagrzebia - Stepinać?
Wizyty papieskie miały na celu konsolidację wyznania rzymskiego oraz zachęcenie do odporu przeciwko protestantom.
Prasa polska nie cytowała bulwersujących wypowiedzi Wojtyły podczas wizyt w krajach Ameryki Południowej (niedwuznaczne wezwania do wyjścia na ulice i dania odporu ewangelizacji protestacnkiej).
Podkreslano za to wszędzie jego dobrotliwość.
Podsumowując - Jan Paweł 2 był bez dwóch znań znakomitym politykiem.
I jako takiemu cały swiat złożył hołd - hołd wielkiemu politykowi - wielkiemu Polakowi i i wielkiemu (być może największemu do tej pory) budowniczemu mostów między ludźmi.
Cały świat oddał hołd Największemu Budowniczemu Mostwów pomiedzy ludźmi, społecznościami, religiami i nacjami.
Tyle tylko, że Pontifex Maximus (najwyższy budowniczy mostów - mostów pomiędzy różnymi grupami/wyznaniami/spolecznosciami ludzi) to urząd najwyższych kapłanów Babilonu a nie biskupów chrześcijańskich.
Ile w papieżu jest naukowca, a ile duszpasterza; nie ma nic, ponieważ papież prowadzi nauczanie dogmatyczne.Papież jest tylko urzędnikiem i cały świat chrześcijański nie zdaje sobie z tego sprawy. Kościół się modli do Jezusa Chrystusa, który jest Panem każdego chrześcijanina, to znaczy, że każdy chrześcijanin jest Jego poddanym i Kościoła, któremu przewodniczy papież.
Zbigniew Szczodrak
Wyniki Soboru Watykańskiego II przeniknięte są biskupami niemieckimi (protestantami). Protestanci są chrześcijanami bardziej ortodoksyjnymi. Protestanci konserwatywni zgadzają się, że Chrystus założył Kościół, ale przeczą by nadał mu organizację, która rozwinęła się sama później w różnych miejscach na ziemi.
Pozdrawiam. Marek Płachta
Prawosławie, cerkiew rosyjska jest antyzachodnia podobnie jak i Kościół niemiecki (protestancki). Wynika to z podziału Imperium Rzymskiego w 395 r., które podzieliło się na zachodniorzymskie i wschodniorzymskie. Od tego momentu teologicznie chrześcijaństwo zaczęło rozwijać się rozbieżnie, co doprowadziło w 1054 r. do zerwania jedności i wzajemnego obłożenia ekskomuniką. Igor Łapin
Prześlij komentarz